Dwa rozdziały już dostępne w całości! Co dalej? Postanowiłem skupić się na części audio(prolog już jest dostępny na moim kanale na youtube), dlatego w kolejnym miesiącu spodziewajcie się prawie samych nagrań. W takim razie co z kolejnym rozdziałem? Planuje wrócić do publikacji trzeciego rozdziału, jak tylko nagram w całości czytanie pierwszego rozdziału. Przy okazji wejdzie …
Wpis w glosariuszu dotyczący Elein Wilhelm.
Stary mężczyzna był bardzo chudy, a jego pomarszczona skóra wyglądała, jak wymięta sucha tkanina. Siedział przykryty kocem na drewnianym, bujanym fotelu mrużąc oczy z głową odwróconą w kierunku przybyszy. Chwilę gapił się na nich, nerwowo głaszcząc siwego, rzadkiego wąsa.
Tuż za nimi kroczył wysoki, starszy mężczyzna ubrany w ciemny aksamitny płaszcz. Miał on długie, siwe włosy, a na jego twarzy rysowała się straszliwa rozpacz. Mocno się garbił, przez co wydawał się być sporo niższy niż w rzeczywistości był. Jego oczy ostrożnie czesały po ostrzu pięknego, zdobionego miecza, który pieczołowicie trzymał w swoich dłoniach.
Grupa ruszyła do gospody “Lisek Chytrusek”. Chwilę rozglądali się za dobrym miejscem. Wybrali jedną z ciemniejszych uliczek, która w razie problemów pozwoliłaby na sprawny odwrót. Postanowili skorzystać z momentu oczekiwania i wymienić się zdobytymi informacjami.
Nie chciał, żeby tak duża grupa osób pozostawała na widoku. Obawiał się, że może to ściągnąć za dużo ciekawskich spojrzeń, które dla kogoś w ich sytuacji niepodważalnie oznaczały kłopoty.
Prolog pierwszego tomu cyklu powieści “Nieśmiertleny: Kroniki Brytonii”. Amatorsko czyta Skryba.
Czekanie przedłużało się wzmagając w mężczyznach niepokój. Coraz bardziej czuli otępiający umysł lęk. Coraz częściej wyglądali zza rogu domu i wbijali zniecierpliwione spojrzenia na zamknięte drzwi gospody “Królowa”
Dziewczyna wyleciała z karczmy, jak strzała. Ciężko upadła i natychmiast syknęła z bólu. Rzuciła okiem na krwawiący łokieć, po czym spojrzała się ze złością na oddalającego się mężczyznę.
W karczmie panował spokój. Chociaż pora dnia była zdecydowanie obiadowa, okiennice były starannie zamknięte zaś samo pomieszczenie było oszczędnie oświetlone świecami ustawionymi na ladzie za którą powinien stać karczmarz. Kolejne świeczki znalazły się na stole, za którym siedziała grupa zmęczonych mężczyzn. Jeden z nich snuł długą opowieść nie stroniąc się w niej ani od żywych gestów, ani od częstowania się piwem.